Moja ciąża
Strasznie zaniedbałam tego bloga. Muszę szczerze się przyznać i od tego zacząć posta. To jest blog staraniowy - nasze starania jak wiecie się powiodły. Blog więc - co za tym idzie, odrobinę się zmieni i chcę by znakiem tego było podzielenie się moimi refleksjami z połowy ciąży, którą już mam za sobą.
Osoby, które znają tego bloga i moją historię wiedzą, że bywały chwile trudne, emocje ciężkie nawet do podzielenia się, mimo to zawsze staram się być szczera przede wszystkim ze sobą i z innymi. Od początku nastawiłam się, że musi być dobrze. Że nie przypadkiem udało się w tym momencie, w tym czasie.
Mieliśmy wykupioną wycieczkę na początek września, z której jednak po namyśle zrezygnowaliśmy, żeby nie ryzykować zdrowia dzieciątka w 8 tygodniu ciąży. Były wzdęcia, ciągłe na samym początku. Potem doszły migreny - taka najpaskudniejsza wersja ze światłowstrętem, dźwiękowstrętem, mdłościami i wymiotami. Ciążowe mdłości dopadły mnie dokładnie 2 razy. Ogromna ciążowa senność zmogła mnie 3 razy. Poza tymi nieprzyjemnościami moja ciąża mija naprawdę dobrze. Wszystkie wyniki badań są dobre, wyniki z usg - jak dotąd okej. I czuję się już dużo lepiej odkąd migreny popuściły. Brzuszek też już jest całkiem spory, na plusie mamy 6 kg w 24 tygodniu ciąży.
W brzuszku mieszka mały Kazio, który już kopie mamę na tyle mocno, że tata jak przykłada rękę to także czuje jego wygibaski.
Czuję się naprawdę ogromnie szczęśliwa - może dlatego zapominam o całym świecie, jednocześnie dziękując, że to szczęście mnie spotkało, bo wiem, że nie każdy je ma i wciąż pamiętam jak trudne są starania. Nie zamierzam zupełnie odpuszczać tego tematu. Choć pewnie będą pojawiać się też inne - ciążowe i dziecięce tematy. Niech to będzie taki mój post na przełamanie lodów i powrót do pisania.
Razem z Kaziem przesyłamy fluidy wszystkim starającym się!
Komentarze
Prześlij komentarz