Testy owulacyjne


Dzisiaj postanowiłam napisać post o testach owulacyjnych, który patrząc po pytaniach nastręcza niestety trochę problemów. 
Po pierwsze chciałabym uczulić na testy owulacyjne. Jest to oczywiście jakaś metoda, lepsza niż żadna, natomiast jak każda z metod - nie jest niezawodna. Dlatego jak zwykle, tak i w tym wypadku doradzam używania więcej niż jednej metody oceniającej stan naszej płodności. Może pamiętacie, że ja sama bardzo lubię pomiar temperatury, który opisałam dokładnie TUTAJ i gorąco polecam. 
Z testami owulacyjnymi jest jeszcze jeden problem - nie zawsze są rzetelne. Raz, że trzeba spełnić parę formalnych warunków do badania. Dwa - odczytanie ich wyniku nie jest tak proste jak odczytanie wyniku testu ciążowego - dwie kreski nie zawsze oznaczają wynik pozytywny. Po trzecie testy te są różnej jakości więc nie polecam najtańszych z allegro i najlepiej używać stale takich samych, szczególnie w tym samym cyklu. Po czwarte jeśli regularnie przez kilka miesięcy wyniki testów wychodzą tylko negatywne, albo tylko pozytywne to jednak skonsultowałabym to z ginekologiem albo endokrynologiem - może to świadczyć o problemach hormonalnych.

A więc do rzeczy. Ja w sumie specjalistką od testów owulacyjnych nie jestem. Raz zachęcona przez szwagierkę, która mocno polecała zakupiłam taki oto zestaw testów owulacyjnych w Rossmanie:



Opakowanie zawiera 5 testów strumieniowych - to są takie, na które trzeba nasiusiać. Przyznam się jednak, że nie używam ich w ten sposób. Mam jednorazowe plastikowe kubeczki i potem zanurzam w nich test na 10-15 sekund. Chciałabym też dodać, że nie jestem specjalistką od testów owulacyjnych. Użyłam ich już łącznie 4 - dwóch w tym cyklu na potrzeby notki, i dwóch kilka miesięcy temu. 

Czym są testy owulacyjne?
Testy owulacyjne mają pomóc nam w przybliżeniu określić czas naszej owulacji. Jak wiecie, albo możecie się dowiedzieć z tego posta, naszym cyklem rządzą hormony. W momencie owulacji mamy skok, tak zwany pik hormonu LH - i to właśnie mają wykrywać testy ciążowe - nagłe, duże stężenie hormonu LH. Dokładność takiego testu to wystąpienie owulacji od 24 do 36 h od pozytywnego testu. Ja z ostrożności procesowej dałabym od 24 do 48 h. Teoretycznie jedno pudełko starcza na jeden cykl. W ulotce mamy tabelkę ułatwiającą kiedy (przy danej długości cyklu) mamy rozpocząć testowanie. Ponieważ ja mierzę temperaturę już kilka miesięcy, to z dużym prawdopodobieństwem moja owulacja przypadnie w ciągu najbliższych dni. Wg wskazania aplikacji OvuView będzie to 10 luty. Testy wykonałam więc 8 i 9 lutego. Wyniki pokażę Wam poniżej.

Zasady (wg ulotki)
Aby testy były jak najbardziej rzetelne należy zastosować się do zasad podanych w ulotce i ja będę do tego namawiać w stosunku do każdego rodzaju testu ;)
1. NIE z porannego moczu - tam zawsze stężenie jest wyższe i o ile w przypadku testu ciążowego jest to zaleta, o tyle w przypadku owulacyjnego raczej nie chcemy otrzymać wyniku fałszywie pozytywnego
2. Jeśli robimy kilka testów w ciągu cyklu, aby mieć między nimi dobre porównanie robimy je W TEJ SAMEJ PORZE DNIA (np. ja zrobiłam wczoraj po 14 i dziś po 14). Zalecane są godziny popołudniowe.
3. Na ok 2 godz. przed planowanym testem nie opijamy się jak dzikusy, pijemy w miarę możliwości troszkę mniej. Gdy wypijemy dużo mocz może być za bardzo rozcieńczony i nie da nam rzetelnego wyniku. 

I teraz w praktyce. Jak wspomniałam nie jestem fanką siusiania bezpośrednio na test, wolę opcję do jednorazowego kubeczka i zamoczyć. Na pewno dostępne są też testy LH płytkowe (pipetą nakrapiamy kilka kropli w okienko) czy paskowe (właśnie specjalnie przystosowane do zanurzania) natomiast ja kupując te kompletnie się nie znałam i wzięłam pierwsze rzetelnie wyglądające, I powiem, że zniechęcona testami i opiniami o nich nie zawracałam sobie głowy. A ponieważ i tak 3 z opakowania mi jeszcze zostały to uznałam, że spróbuję, może będzie materiał na notkę. No i jest. 

Test nr 1

Pierwszy test wykonałam zgodnie z zaleceniami, niewiele pijąc na 2 h przed, 16 dnia cyklu (jest to dzień, w którym wg moich obserwacji najwcześniej wystąpiła u mnie raz owulacja), na 2 dni przed wskazywaną przez aplikację owulacją (owulacja wg aplikacji - 10 luty). Oto jaki otrzymałam wynik:
NEGATYWNY WYNIK TESTU OWULACYJNEGO

Uwaga: wynik powyższych testów jest NEGATYWNY! Owszem, jest druga kreska (ta w trójkątnym polu) ale aby test owulacyjny był pozytywny musi ona być CO NAJMNIEJ tak samo mocna jak ta w okrągłym polu, ALBO mocniejsza.
Jak interpretować taki wynik i co dalej?
Ano wynik oznacza, że jeszcze nie nastąpił pik hormonu LH, czyli jeszcze nie możemy liczyć, że w ciągu 24-48 h nastąpi owulacja. Mój wynik oznacza, że ten czas prawdopodobnie jest już blisko, ale jeszcze nie nastąpił. Co robimy dalej? Ano testujemy dalej do momentu gdy nie otrzymamy pozytywnego wyniku, najlepiej dzień po dniu, o tej samej lub podobnej godzinie.

Test nr 2
Wykonany 17 dnia cyklu, na dzień przed owulacją wyznaczoną przez aplikację.

POZYTYWNY WYNIK TESTU OWULACYJNEGO

Mam nadzieję, że dobrze i wyraźnie widzicie teraz różnicę. Ten test jest z całą pewnością POZYTYWNY. Kreska w polu trójkątnym jest co najmniej tak ciemna, a w tym przypadku nawet ciemniejsza od kreski z pola okrągłego.
Jak interpretować taki wynik i co dalej?
Wynik interpretujemy jako POZYTYWNY co oznacza, że pik hormonu LH zaczął się lub bardzo niedługo zacznie co wskazuje na owulację, która z dużym prawdopodobieństwem nastąpi od 24 do 48 h. Co to oznacza mówiąc prostym językiem - że owulacja wg tego testu nastąpi JUTRO lub POJUTRZE od pozytywnego wyniku testu (24-48 h - jeden - dwa dni).
Gdyby ten test wyszedł negatywnie to jutro powinnam zrobić kolejny, ale ponieważ otrzymałam wynik pozytywny to można zakończyć testowanie w tym cyklu. Teraz jeszcze dodatkowo pomiary temperatury dadzą mi obraz czy owulacja wystąpiła zgodnie z przewidywaniami. Dlatego polecam łączenie metod obserwacji płodności (tak, wiem, powtarzam się, ale wg mnie to najbardziej rzetelne i obiektywne podejście, które ułatwia nam nie nakręcanie się).

Dodam od siebie jeszcze jedno - pamiętajcie, by testów owulacyjnych nie stosować jak wyroczni. Sam pik hormonu LH jeszcze nie świadczy o tym, że pęcherzyk pękł i owulacja na 100% wystąpiła.
Nie mniej jednak na pewno jest to jakiś sposób by monitorować siebie. Moim osobistym zdaniem metoda ta jest słabsza od pomiaru temperatury, ale jako wspomagacz do innych metod - czemu nie.
Mam nadzieję, że pomogłam niepewnym :)
Pozdrawiam wszystkich starających się :) 

Komentarze

  1. Taki test jest oczywiście bardzo pomocny, aby upewnić się, czy w danym momencie pojawia się u kobiety owulacja, ale aby o tym wiedzieć, trzeba prowadzić odpowiedni kalendarzyk dni płodnych i niepłodnych. Nie dla każdego jest to łatwe, ale wskazówką na pewno będzie strona https://apteline.pl/artykuly/owulacja-jak-ja-obliczyc-kalendarz-owulacji-i-dni-plodnych

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie na https://humana-baby.pl/blog/czym-sa-i-jak-dzialaja-testy-owulacyjne/ czytałam o takich testach owulacyjnych i w sumie pierwszy raz się dowiedziałam, że jest możliwość się w ten sposób zbadać. Świetna rzecz moim zdaniem, umożliwia łatwiej zaplanować ciążę

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty