Jak traktujemy kobiety w ciąży?

www.mamamamie.com.pl

Ponieważ jestem już niemalże na finiszu ciąży uznałam, że to właściwy moment, żeby wypowiedzieć się w ważnej dla ciężarnych kwestii, a mianowicie pierwszeństwa kobiet w ciąży. 
I już nawet nie chodzi o to, co ciężarnym prawnie się należy czyli pierwszeństwa w kolejkach do lekarzy (internisty i specjalistów), pierwszeństwa obsługi w aptekach, oraz limitu 7 dni w trakcie których powinny one dostać się do specjalisty ze skierowaniem. Nie, chodzi mi bardziej o te pierwszeństwo wynikające ze znaków w sklepach, na parkingach, w pojazdach komunikacji miejskiej, ale też wynikające ze zwykłej, ludzkiej życzliwości.

Można by zacząć od pytania, które często zada osoba z ciężarnymi nie mająca nic wspólnego - "a właściwie to czemu im trzeba ustępować?". I tu się zazwyczaj sypie grad tłumaczeń pod tytułem:
- jak się źle czuje to niech siedzi w domu
- niech ktoś inny za nią robi zakupy
- ja też jestem zmęczony/ zmęczona
- ciąża to nie choroba (mój "ulubiony"...)

Co chciałabym powiedzieć tym wszystkim osobom? Że owszem, ciąża to nie choroba, nie mniej stan w którym organizm kobiety drastycznie się zmienia, zwiększa się ilość krążącej krwi, rośnie stężenie hormonów, w tym relaksyny wpływającej na większą "giętkość" mięśni i stawów (co również sprzyja kontuzjom, złamaniom), tym samym ma prawo robić się słabo, duszno, kręcić w głowie właściwie bez powodu, nawet jeśli chwilę wcześniej czułyśmy się dobrze. To jest może stan naturalny, ale na pewno nie "normalny" a często do zdrowego nie ma go co porównywać. Z czasem dochodzi ciężar z przodu - zmienia się nasz środek ciężkości i wiecie gdzie taka kobieta upadnie? Na brzuch. A raczej stara się za wszelką cenę to dziecko chronić, a nie narażać. 
Jasne, jak się źle czułam w ciąży to siedziałam w domu, ale ile było przypadków, że czułam się bardzo dobrze i nagle w momencie robiło mi się słabo i duszno? Nagle miałam helikopter w głowie i panikę, żeby nie upaść? A akurat nikt w tym czasie nie mógł mi zrobić zakupów... Kwestia tego, że kobiety w ciąży powinny siedzieć w komunikacji miejskiej to nie kwestia wygody i zmęczenia, a bezpieczeństwa. Kilkakrotnie dzięki temu, że siedziałam podczas ostrego hamowania autobusu nie byłam narażona na upadek. 

Teraz jak to wygląda praktycznie - są miejsca gdzie znajdziemy jasne informacje o tym, że ciężarne obsługiwane są poza kolejnością, np kasy pierwszeństwa w niektórych marketach (jak np. Simply), albo laboratoria z pierwszeństwem (np. Diagnostyka). Z informacji od przedstawiciela ZTM w Warszawie wiem również, że miejsca oznaczone krzyżykiem przeznaczone są w takim samym stopniu dla osób chorych i niepełnosprawnych jak i dla kobiet w ciąży. W nowych pojazdach są już nowe oznaczenia i znajdziemy naklejkę z kobietą z brzuszkiem :) Są też miejsca gdzie są niepisane zasady - czasem sami kasjerzy wołają ciężarną otwierając dla niej kasę (mnie się nie przydarzyło). W większości jednak pozostaje nam bazować na uprzejmości innych. 

I teraz kolejna kwestia. Absolutnie nie uważam ciężarnych (ani siebie w ciąży) za świętą krowę, przed którą należy rozkładać czerwone dywany. Nigdy się z nikim nie kłóciłam, nie wymuszałam na nikim pierwszeństwa, nie szłam jak po swoje - za wyjątkiem miejsc gdzie były wyraźne oznaczenia np. kasa pierwszeństwa - wtedy uderzałam do kasjerki z pytaniem prośbą czy zostanę obsłużona zgodnie z napisem, bądź przyjęta na pobranie zgodnie z napisem o pierwszeństwie - niestety spotykało się to z niezadowoleniem osób w kolejce, mimo wyraźnych oznaczeń... 
Ja tak zostałam wychowana, że dla mnie naturalnym jest ustępowanie słabszym i uprzywilejowanym, osobom starszym, niepełnosprawnym, ciężarnym i innym, po których widzę, że źle się czują. Myślałam, że to taka norma, ale źle myślałam. 

Wiele osób podchodzi do tematu, że ciężarna powinna poprosić o wolne miejsce. Szczerze? Starsza pani nie musi prosić, jakoś nikogo to nie dziwi i nie razi. A ja jako ciężarna nie chcę prosić, dlaczego? Ano dlatego, że nie chcę być właśnie roszczeniowa - to po pierwsze. Po drugie przykro jest usłyszeć odmowę, niekiedy bardzo nieprzyjemną, a niestety wierzcie mi, takie sytuacje mają miejsce.. Nawet idąc do tej oznaczonej kasy, czy laboratorium zawsze serce mi przyspiesza, bo nie chcę słuchać przykrych komentarzy pod swoim adresem. Mnie się na szczęście nie udało usłyszeć, ale mogłabym podać wiele bardzo niefajnych słów jakie ciężarne usłyszały włącznie z tym, że "jak rozkładała nogi, to niech stoi"... Przykre, prawda? 

Doświadczenia moje osobiste są różne, w większości niestety nieprzyjemne. Często posiadając brzuch staję się niewidzialna dla otoczenia, jak problem, którego nie chce się zauważyć, albo jak się na niego patrzy to z jakąś taką nieukrywaną złością, tak jakbym komuś zrobiła krzywdę. Pamiętam jak raz weszłam do pełnego metra i te pełne dezaprobaty spojrzenia, że się "pcham tym brzuchem", tak, jakbym była w stanie go sobie odpiąć i jakbym naprawdę niczego innego nie chciała jak robić z niego taran... Nawet w miejscach uprzywilejowanych ludzie mieli pretensje gdy byłam obsłużona poza kolejnością, bo przecież mi się nie należy, przecież wszyscy są na czczo (co z tego, że od pobrania dopiero mogę wziąć lek na tarczycę, muszę odczekać co najmniej 30-60 min do posiłku, a teraz nawet aż 2 godziny bo dodatkowo biorę żelazo zaburzające wchłanianie hormonów...a dziecko nie wybiera, chce jeść). Raz z dwoma siatkami stałam na przystanku czekając na autobus, ławeczka oczywiście była cała zajęta, natomiast siedząca kobieta nie szczędziła po spojrzeniu na mnie komentarzy na temat 500 plus, które ucięłam spojrzeniem jej prosto w oczy. Innym razem usiadłam na przystanku, przyszedł starszy facet i wymuszał bym mu ustąpiła, grzecznie odmówiłam. Gdy wstałam do autobusu z taką krzepą ruszył tyłek z siedzenia ławki rozpychając się łokciami prawie uderzył mnie w brzuch, a przy wsiadaniu prawie wypychał, byle wsiąść przede mną.. jechałam wtedy na warsztaty o życzliwości wobec kobiet w ciąży i miałam co opowiadać... Kilak razy zdarzyło się, że ktoś biegł byle mnie wyprzedzić do kolejki do kasy albo do kasy nowo otwartej. Nawet w kościele mąż musiał poprosić o przesunięcie się, żebym mogła usiąść. W tramwaju raz pan spojrzał na mój brzuch po czym zajął ostatnie wolne miejsce i zanurzył twarz w telefonie, nie dodałam, że zmierzałam do tego miejsca. To było wszystko trochę przykre, bo wydaje mi się, że każdy ma mamę, wiele z tych osób albo same były w ciąży, albo miały żonę, córkę w ciąży a mimo to jakby nie rozumieją, nie ma takiej zasady życzliwości jaka dotyczy starszych czy chorych. Jest złość i zawiść wobec kobiet w ciąży. W większości przypadków - z mojego i bliskich ciężarnych doświadczenia.

Ale na szczęście nie mam tylko złych wspomnień. Nosiłam przywieszoną na torebce plakietkę #jestem w ciąży od Mamaginekolog i zdarzyło się, ze w zatłoczonym autobusie, w 1 trymestrze ciąży, gdy jeszcze nic nie było po mnie widać (za wyjątkiem tej plakietki) młoda dziewczyna spojrzała na napis i ustąpiła mi miejsca, za co bardzo serdecznie jej dziękowałam i co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło na samym początku. Zdarzyło mi się także, że młoda kobieta przepuściła mnie przed siebie w sklepie w kolejce. Podobnie innym razem - młoda kobieta powiedziała, żebym weszła przed nią do gabinetu na pobranie krwi w punkcie, gdzie takiego pierwszeństwa w ciąży nie miałam. Teraz, w 3 trymestrze, gdy brzuch jest już bardzo widoczny, mimo noszenia kurtki widzę, że ludzie jednak bardziej reagują - miejsca ustąpił mi w autobusie młody chłopak, innym razem kobieta w średnim wieku. Oczywiście, nie jest tak, że za każdym razem gdy wejdę do komunikacji ktoś mi ustępuje, są to raczej jednorazowe epizody, ale w każdej z tych sytuacji promiennie się uśmiecham i cieszę, że są jednak ludzie pełni empatii i zrozumienia, a nie złości i zawiści :) 

Myślę, że wiele osób, szczególnie młodych kobiet dopiero z chwilą, gdy same są w ciąży zaczynają pewne rzeczy rozumieć. Sama kiedyś nie do końca rozumiałam - czemu ta ciężarna łazi jak się źle czuje? No a potem sama zobaczyłam jak szybko może się zmienić moje samopoczucie. Jak wiele daje ustąpienie miejsca w kolejce czy w tramwaju, jak ciężko jest na ostatku ciąży mieć zupełnie inny środek ciężkości i dźwigać to coraz cięższe dzieciątko często nie widząc już gdzie stawiam stopę i czy dobrze ją stawiam (raz prawie spadłam ze schodów, teraz zawsze chodzę przy poręczy). Ta ludzka życzliwość dla nas, ciężarnych znaczy naprawdę wiele i spotyka się z dużą wdzięcznością. A też ja na ile tylko mogę wcale nie chcę innym ludziom utrudniać życia. Wszędzie zawsze stoję, nigdzie się nie wpycham, nie wymuszam, nie robię afery, że jestem w ciąży i chcę pierwsza. Co więcej, myślę, że tej osobie ustępującej też jest miło, że z własnej nieprzymuszonej woli robi dla kogoś coś miłego, w zamian dostając uśmiech i podziękowanie, przynajmniej ja się zawsze lepiej czuję gdy komuś bezinteresownie pomogę.

Tak więc drogi czytelniku "nie w ciąży" - my ciężarne nie chcemy być dla nikogo obciążeniem, nie jesteśmy pępkiem świata i nie wymagamy takiego traktowania, po prostu odrobiny empatii i zrozumienia, tak wiele w dzisiejszych czasach ;) Nie jesteśmy leniwe, że chcemy siedzieć :) Chcemy bezpieczeństwa dla nas i naszych dzieci w brzuszkach :) 

A wy drogie ciężarówki? Jakie macie doświadczenia z okresu ciąży z kwestią ustępowania Wam w ciąży? Dobre czy złe? Dzielcie się opiniami w komentarzach.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że w naszym kraju kobiety w ciąży są bardzo dobrze traktowane. Oczywiście kwestia opieki lekarskiej to całkiem inna bajka. Ja zawsze starałam się być na bieżąco z poradami https://plodnosc.pl/kalendarz-ciazy/5-tydzien i jak nadchodził nowy tydzień ciąży to wtedy wiedziałam co będzie się działo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty