Nowy cykl, nowe nadzieje
Każdy, kto stara się o dziecko dłużej niż kilka miesięcy (niekiedy też ci, którzy dopiero zaczęli starania - zależy od człowieka) przechodzi takie psychologiczne etapy powiązane z całym cyklem. Czekamy z ogromną niecierpliwością na możliwość zrobienia testu, jeśli jest negatywny i przychodzi miesiączka to następują smutek, żal, złość a potem... A potem jest znów lepiej, zgodnie z zasadą raz na wozie raz pod wozem :)
Nowy cykl to zawsze nowe nadzieje. Nawet jeśli się nie nastawiamy, nie liczymy jak szalone kiedy dni płodne, co kiedy powinniśmy się kochać, nie mierzymy temperatury, czy nawet mówimy, że "aa, może i lepiej, może na razie lepiej nie mieć dziecka" to i tak w naszej głowie gdzieś ta myśl uciążliwie bzyczy, bo nie da się nie chcieć, kiedy się chce. Ale moje nadzieje są w tym momencie ustabilizowane, że tak to ujmę. Początkowo bardzo chciałam zajść w ciążę tak, by urodzić w 2017 roku. Na ten moment marzec to w sumie ostatnia szansa na to, a że nie nastawiam się, że akurat jakimś cudem miałoby być tak super, że by się udało, to po prostu już uznaję, że to bez różnicy.
Nowy cykl, ambiwalentne emocje. Są dni, kiedy bardzo się boję, czy mogę zajść w ciążę i mieć dzieci, ale zdecydowanie częściej mam w sobie ogromną pewność, że zostanę mamą, taką pewność 99,9%.
Trzymajcie jeszcze tylko kciuki za dobre wyniki antyTPO, które na dniach będę odbierać.
Bardzo mi się podoba pani blog. Jestem na tym samym etapie. Naszła mnie taka refleksja, że zazwyczaj 2 kreski oznaczają rozpacz, ale dla nas starających się o dzidziusia to każdy raz kiedy jest tylko jedna kreska staje sie powodem do łez...
OdpowiedzUsuńKarolina
Dziękuję bardzo za opinię i natchnienie do posta. Myślę, że nie można tak mówić, że zazwyczaj oznaczają rozpacz. Powiedziałabym, że często są zaskoczeniem i są nieplanowane. Dla nas jest to świadomy wybór, czekamy na nie i dlatego ciężko znosić porażkę. I nie ma w tym nic złego o ile ten ból nie bierze góry, nie zwycięża nad nami. Bo przecież ZAWSZE jest nadzieja, ta brzęcząca :) Pozdrawiam Cię Karolino serdecznie, głowa do góry :)
OdpowiedzUsuń