Niesprawiedliwość
www.3.bp.blogspot.com |
Wiosna pełną parą. Piękne słońce, ciepło, którego już każdy był stęskniony. Pierwszy raz w tym roku organizm sam może wytworzyć witaminę D. Ale nie o tym miałam Wam dziś pisać. Takie małe wspomnienie jako wprowadzenie do tematu.
Na samym początku starań było ciężko. Z chwilą gdy postanowiliśmy - staramy się o dziecko pojawiły się wiadomości od bliskich. Jednego dnia bardzo bliska koleżanka poinformowała mnie o swojej ciąży. Ucieszyłam się, choć przyznaję (ona o tym wie), że pojawiło się też uczucie zazdrości. Trzymałam się jednak dzielnie, ale mówiłam wtedy do męża, że niech no jeszcze jakaś ciąża w pobliżu to się podłamię. A tu kolejnego dnia widziałam się ze szwagierką, która ni z tego ni z owego wyskoczyła z wiadomością o ciąży. Mąż popatrzył na mnie przestraszony. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy by się bardzo ucieszyć, uściskałam szwagierkę i jej męża, pogratulowałam.. ale kiedy poszli łzy pociekły jak grochy. Byłam wściekła. Nie na nich, na siebie. Wiem, że też się trochę starali i że w końcu musiało się udać skoro szwagierka zdrowa, ale jakoś tak dzień po dniu... Nie umiałam trzeźwo myśleć. Płakałam nad sobą, zła na siebie i na to, że też bym chciała.
Oczywiście, akurat im mocno kibicuję i już w tym momencie nie reaguję płaczem, oswoiłam się z myślą, że zostaną mamami przede mną. Widujemy się i jest w porządku, co nie znaczy, że nadal im gdzieś w środku trochę nie zazdroszczę, bo bym skłamała. Bardzo często w trakcie starań łapie nas myślenie o niesprawiedliwości. Pojawiają się pytania:
- dlaczego nas to spotyka?
- dlaczego inni wpadają nie chcąc dzieci, a my chcemy i się nie udaje?
- dlaczego ludzie nieodpowiedzialni, patologiczni mają dzieci a my nie?
- dlaczego kobiety, które o siebie nie dbają mają dzieci, a my dbamy i nie mamy?
- dlaczego to my chorujemy?
- dlaczego to my musieliśmy przejść stratę dzieciątka?
- dlaczego ktoś zabija swoje dziecko, skoro nam się to nie mieści w głowie, tak go pragniemy, że chętnie byśmy się z nimi zamienili
- czemu Bóg nas tak doświadcza?
Tych pytań oczywiście można mnożyć, te są chyba najczęstsze. Czemu inni mają łatwiej podczas gdy nam los kładzie coraz to nowe kłody pod nogi? A dla wierzących dochodzi wątek wiary i pytania jak się ma do tego Bóg (o kwestii wiary w staraniach planuję osobną notkę). Ja też mam chwile zwątpień, które widzicie też na tym blogu, ale staram się przede wszystkim wierzyć, że nie jest nam dane nic, czego nie bylibyśmy w stanie przetrwać, a kolejne trudności i doświadczenia zawsze trzeba przekuwać na plus, na nowe umiejętności, na kształtowanie charakteru.
Czego mnie uczą starania? Wielu rzeczy. Przede wszystkim cierpliwości - przy świadomości, że wiele tu zależy od losu, że w konsekwencji człowiek jest trochę bezsilny, staram się szukać wyjść i robić tyle ile mogę, aby poznać przyczyny i je leczyć, właśnie dlatego, że mocno wierzę, że się doczekam. Ale starania uczą mnie też pokory, tego by nie wywyższać się nad innych, bo jasne, inni mają łatwiej. Nie mam pojęcia dlaczego, ale często to, co najcenniejsze przychodzi z trudem, aby docenić jego piękno. Długo czekałam na mojego męża, były chwile, że wątpiłam, że zostanę żoną, a teraz mam cudownego męża i ani trochę nie żałuję, że na niego czekałam. Wiem też, że nasze dzieci będą owocem ogromnej miłości, wzajemnego wsparcia w niekiedy trudnych chwilach, które też cementują nasze małżeństwo. Nie będą wpadką zaliczoną w barze, nie będą nieudaną aborcją, ani skutkiem pękniętej prezerwatywy. Będą wyczekane od samego początku, od złączenia się dwóch komórek, wyczekane, wykochane nim zdążyły jeszcze na dobre zaistnieć.
Niesprawiedliwość... w świecie jest jej pełno. Nie dotyczy to tylko starań, ale także każdej innej kwestii. Życie nie jest sprawiedliwe. Czasem ciężko jest się z tym pogodzić, ale dla spokoju serca trzeba to mówiąc kolokwialnie "przyjąć na klatę". I walczyć, walczyć z całych sił, nie poddawać się, nie tracić nadziei. To często bardzo trudne, szczególnie, kiedy coraz to nowe gorsze wiadomości piętrzą się Wam w głowach. Kiedy dochodzą straty, kiedy starania przedłużają się niemiłosiernie, dawno już nieliczone w cyklach, a w latach. To jest bardzo trudnym doświadczeniem, ale starajmy się je przekuć w coś dobrego, dowiedzieć czegoś o sobie, czasem może coś zmienić, coś odkryć? I żyć, przede wszystkim żyć swoim życiem, nie tracić go na miliony łez, smutków czy zwątpień, bo mamy je tylko jedno. Skupić się na tych, których kochamy, na tym co dobre w naszym życiu. A niesprawiedliwość? Dla kogoś niesprawiedliwością może być niechciana ciąża. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A może i wy kiedyś wcześniej wpatrywaliście się w test z myślą "oby nie było ciąży.." bo nie byliście jeszcze wtedy gotowi? Pamiętacie to uczucie?
Nie jesteśmy w stanie pojąć całej natury świata, odpowiedzieć na każde z tych trudnych pytań "dlaczego?". Nie jesteśmy w stanie zrozumieć niesprawiedliwości. Ale mamy wiosnę, słońce opromienia nasze twarze i wieści coś dobrego, daje światło dla lepszej przyszłości, w którą trzeba wierzyć. A koniczyny na szczęście, rwijcie garściami.
Komentarze
Prześlij komentarz