Skąd się biorą dzieci czyli kilka słów o seksie

www.electra.blog.onet.pl

Tak, wiem, to jest blog z tematyką starań o dziecko, zdaję sobie z tego sprawę. Nie, nie pomyliłam się dodając tutaj takie trochę niegrzeczne zdjęcie i dając słowo na S w tytule. Wszystko jest zamierzone. A dlaczego? A to z bardzo prostej przyczyny: bez seksu nie ma dzieci. No ok, ok, powiecie "no ale jest inseminacja, jest in vitro", no dobra, niech Wam będzie. Ale było nie było, materiał genetyczny od jednej ze stron jakoś musi zostać wydobyty... Dobrze. Na tym poprzestanę dygresję :P

Zostańmy na: bez seksu nie ma dzieci. Mówiąc o tradycyjnych sposobach (wykluczając te powyższe metody oraz klonowanie) ludzie rozmnażają się w określony sposób. I znowu jak to brzmi...rozmnażają, jak jakieś hipopotamy w ZOO. No dobra, postaram się być poważna, bo temat jest jednak poważny. A gdy dołożyć do tego starania to mamy podwójnie poważną sprawę. Nie dość, że ta bliskość nie może tracić na wartości i jakości, to na dodatek dochodzi presja by z tego "coś (dziecko) wyszło". Kiedy nie wychodzi to i jakby satysfakcja się obniża, no bo jak działać żeby ZAdziałać, skoro nic nie działa? Jeśli przed staraniami seks był mniej częsty, nagle przychodzą starania i wszyscy wokoło powtarzają jak mantrę "trzeba co dwa dni", no to próbujecie z kalendarzem w ręku, ale albo łapie cię właśnie przeziębienie, masz opryszczkę, mąż usnął wymęczony pracą, albo najzwyczajniej w świecie któreś z Was nie ma ochoty. I CO TERAZ? Blady strach na Ciebie pada, no bo owulacyjny wyszedł pozytywny...

Nie tędy droga. Seksualność pary to jest wbrew pozorom bardzo kluczowy przy staraniach temat i bardzo delikatny. Bo jak kobieta będzie naciskać w określone dni, to mężczyzna może się poczuć jak jakiś "zapładniacz", a próby zmuszania się do współżycia np. w trakcie choroby czy gorszego samopoczucia, braku ochoty mogą przysporzyć więcej złego niż dobrego dla całej relacji, nie tylko dla starań. W seksie najważniejsza jest bliskość dwojga ludzi. W ten sposób przecież pokazujemy sobie, że się kochamy, okazujemy sobie czułość, budujemy intymność. Sprowadzenie tego aktu do "robienia dzieci" spłyca tę bliskość, a nawet może powodować dyskomfort, niechęć do seksu, do starań, a tym samym osłabiać więź pary. 

Jak więc robić, żeby TO robić? To w końcu nie powinno być takie trudne, prawda? Przede wszystkim dać się zapomnieć. Co to znaczy? Dać się ponieść chwili, a żeby się jej dać ponieść, czasem trzeba ją po prostu stworzyć. Zbudować nastrój. Wiem, wiem, prawię banały, ale nawet pary nie starające się o dzieci często zapominają o tych rzeczach, które rozbudzały związek na początku. Delikatne muśnięcia, flirt, dobry obiad/ kolacja, lampka wina, pobudzający fantazję film i zorientowanie na drugą osobę. To są banały, ale jak łatwo w pośpiechu codzienności, zmęczeniu pracą, frustracją staraniami zapomnieć o tym, że przecież seks ma być DLA WAS PRZYJEMNOŚCIĄ! Ma być czymś super, nie męczarnią, nie usilnym wysyłaniem plemników w przestrzeń, ma być bliskością, aktem miłości. Wiem, że na szczęście większość par nie ma takiego problemu, ale wiem też, że są takie u których się to pojawia, a prowadzi do wzajemnych oskarżeń, kłótni a niekiedy nawet poważnych kryzysów w związku. Bo nikt nie chce być traktowany instrumentalnie. Bo cel nie zawsze uświęca środki. Bo ważne jest tu i teraz, a tu i teraz jesteś ty i ta druga osoba i przede wszystkim o siebie musicie najpierw zadbać.

Istnieje też taka hipoteza, nie wiem czy naukowo udowodniona, nie ma na to dobrego źródła, że satysfakcja seksualna pomaga w zajściu w ciążę, a więc dobrze, żeby nam było dobrze. Nie można wyliczać z notesem co drugi dzień, trzeba pozwolić się zaskoczyć, być spontanicznym. Zawsze o tej samej porze, w tym samym miejscu i w tej samej pozycji każdego może znudzić. 
Nie piszę tego, by kogoś pouczać. Każdy z nas jest inny, ma inne potrzeby, inne libido, każda para jest inna. Piszę to jako przypomnienie tego, co pewnie każdy z nas dobrze wie. Trochę jako ostrzeżenie, żeby się nie zagubić, bo bywa, że starania potrafią też rozdzielić. Skoro piszemy i rozmawiamy o wszystkim, to i seks jest jedną z bodaj najważniejszych "etapów" oczekiwania na upragnione dziecko. I tak zupełnie szczerze, może troszkę egoistycznie - w trakcie myślmy o nas, o sobie i partnerze, a ta trzecia osoba niech się pojawi dlatego, bo tak cudownie do siebie pasujemy.

A jak to jest u Was? Czy starania zbliżają Was do siebie, czy zdarza się, że powodują pewne kłopoty w sypialni, nakładają presję?


Komentarze

Popularne posty